Styczeń to zwyczajowo czas, w którym wiele osób podchodzi do egzaminów na wyższe stopnie Krav Maga. Jako „kultura achieverów”(więcej o tym w dalszej części artykułu) lubimy sprawdzać, gdzie znajdujemy się na osi rozwoju, natomiast sama idea egzaminu ma dalece głębszy sens, który chciałbym Wam tutaj przybliżyć. Skąd wzięły się egzaminy na stopnie Krav Maga?
Historycznie sztuki i systemy walki miały jasny i klarowny cel. Gdy wojownik na polu bitwy stracił narzędzia walki (najczęściej broń plus tarczę lub broń dwuręczną) musiał przedłużyć swoje szanse na zachowanie życia i minimalizację urazów, które również docelowo mogły prowadzić do zgonu. O sporcie, per se, nie było tu żadnej mowy. Sport zakłada współzawodnictwo na jasno określonych zasadach. Jedyną zasadą pola walki była potrzeba przetrwania.
Era wielkich wojowników skończyła się, de facto, w momencie spopularyzowania broni palnej. W sposób mocno fabularyzowany, ale tłumaczący sedno tematu traktuje film „Ostatni Samuraj” Edwarda Zwicka z 2003 roku. Nagle okazało się, że prosty wieśniak uzbrojony w karabin jest w stanie pozbawić życia szlachetnego wojownika, który parał się sztuką walki od momentu, gdy był w stanie stać na dwóch nogach.
Z racji odejścia od idei walki wręcz na polu bitwy pojawiła się przestrzeń na stworzenie i spopularyzowanie sportów walki. Chleb i igrzyska, seks i przemoc. Pierwotne potrzeby, które stymulują wydzielanie endorfin są niezmienne dla natury ludzkiej.
W chwili obecnej mamy trzy rodziny aktywności związanej z szeroko pojętą walką wręcz: sporty, sztuki oraz systemy walki.
W sportach walki mamy do czynienia z przygotowywaniem zawodników do rywalizacji sportowej w ramach jasno określonych zasad. W części sportów, np. boks lub muaythai, nie mamy do czynienia w ogóle ze stopniami lub pasami. Liczy się wyłącznie to, co wywalczysz w ringu. W innych sportach, np. brazylijskie jiu-jitsu mamy do czynienia z pasami, co nie zmienia faktu, że momentem kulminacyjnym treningów jest start w zawodach sportowych.
Sztuki walki mają w sobie, oprócz możliwości startowania w zawodach, element „głębszej filozofii”. Relatywnie spora część sztuk walki pochodzi z dalekiego wschodu i kładzie duży nacisk na kulturę wytrwałości, dyscypliny, szacunku czy w końcu elementy szacunku dla tradycji. Karate czy judo są tutaj najbardziej charakterystycznymi reprezentantami.
W końcu systemy walki: pozbawione elementu rywalizacji sportowej jako takiej, pozbawione otoczki filozoficznej. Głównym wyznacznikiem jest tu skuteczność, w dalszej części zaś wydajność. Rywalizacja sportowa jest tu zaprzeczeniem głównej potrzeby, na jaką systemy samoobrony odpowiadają. Mamy tutaj podział na systemy ze stopniami oraz pasami, a także na te, które nie uznają idei stopni. Mały disclaimer: jeśli ktoś trenujący systemy walki mówi, że nie może trenować innych sztuk/sportów walki, bo jego ciosy są zbyt śmiertelne to bójcie się 😊. W rzeczywistości kompetentny adept systemów walki powinien być w stanie pojawić się na treningu dowolnej sztuki lub sportu walki i „radzić sobie”.
Warto również przybliżyć tutaj historię systemu pasów. Wywodzi się ona ze sportów daleko wschodnich, głównie z Japonii. Kultura tego kraju zasadniczo różni się od kultury europejskiej i północnoamerykańskiej, zatem kultur, które w najnowszej historii są miejscami, które zgromadziły największy odsetek klasy średniej, którą stać jest na naukę walki wręcz. Kultura Japonii jest dalece mniej zindywidualizowana i skupia się na dużym szacunku dla tradycji i pokorze.
Pierwotnie w kulturze pasów istniały dwa kolory: biały – uczeń i czarny – mistrz. Dopóki mistrz nie zdecydował inaczej uczeń miał biały pas. I trwało to całymi latami. Gdy pierwsi mistrzowie zaczęli szerzyć wiedzę na kraje Europy i USA zorientowali się, że mają do czynienia z ludźmi, którzy myślą i funkcjonują inaczej. Z indywidualistami, którzy chcą mierzyć swój progres w jasno określonych jednostkach czasu.
Stąd powstała potrzeba skodyfikowania „drogi wojownika” i dodania pasów pośrednich między uczniem i mistrzem. To jest właśnie definicja „kultury achievera”. Jako Europejczycy chcemy mieć zdefiniowane cele krótko, średnio i długoterminowe. Na nasze cele narzucamy siatkę naszych chęci, a czas definiuje nasze realne możliwości.
Skutkiem takiego stanu rzeczy jest fakt, że większość adeptów trenuje nie więcej niż 1 rok. W przypadku braku możliwej „wizji zwycięstwa” zorientowani na cel Europejczycy i Amerykanie nie podejmą walki. Zorientowani na drogę Azjaci myślą i funkcjonują inaczej. Ich stopień akceptacji braku celu, definiowanego po Europejsku/Amerykańsku, jest znacznie wyższy.
Zatem mamy 3 główne gałęzie: sporty walki, sztuki walki i systemy walki. Wewnątrz każdej grupy mamy najczęściej jasno określoną ścieżkę rozwoju, która jest określona kolorem pasa, bądź naszywką.
Mam nadzieję, że ten długi wstęp pozwoli Ci Drogi Czytelniku zrozumieć kontekst całej idei egzaminów i podziałów na stopnie/pasy na „drodze wojownika”. Egzaminy pozwalają nam osiągnąć szereg celów, które sprawiają, że nasi podopieczni są w stanie w sposób optymalny poznawać meandry systemów, sportów i sztuk walki.
Po pierwsze dzięki jasnemu podziałowi jesteśmy w stanie tworzyć grupy, które są zbliżone do siebie poziomem. Dzięki temu trening jest mniej kontuzjogenny oraz bardziej satysfakcjonujący dla uczestników.
Po drugie członkowie grupy nabierają do siebie pewnej dozy zaufania, co pozwala odpowiednio dobierać trudność zagadnień poruszanych na zajęciach. Powoduje to szybszy progres u uczestników.
Po trzecie, dzięki zgraniu grupy jej członkowie zacieśniają więzi, co pozwala im czerpać dodatkową przyjemność z zajęć. Dzięki połączeniu przyjemnego z pożytecznym zwiększamy szansę przedłużenia „ścieżki wojownika” i kształcenia bardziej kompetentnych wojowników, co wpływa również na wyższy stopień bezpieczeństwa w całym społeczeństwie.
Tutaj dochodzimy do sedna zagadnienia podziału na stopnie i pasy. Mamy dwie drogi promocji: ścieżka egzaminacyjna oraz ścieżka uznaniowa. Obie drogi mają swoje plusy oraz minusy.
Jeśli promocja związana jest z uznaniem ze strony trenera/instruktora lub powiązana jest z osiągnięciami sportowymi wtedy mówimy o ścieżce uznaniowej. Wiąże się to z oceną osoby, która jest naszym przewodnikiem na „drodze wojownika” bądź też zwycięstwami na zawodach istotnej rangi. Jest to droga nieformalna i rzadko związana jest z jasno określonymi wytycznymi dotyczącymi danego stopnia. Ma to miejsce, najczęściej, w przypadku brazylijskiego jiu jitsu, lub w niektórych systemach walki. Jest to ścieżka zorientowana na drogę.
Ścieżka egzaminu powiązana jest z jasnymi wymogami dotyczącymi danego stopnia i łączy się z dążeniem do obiektywnej oceny umiejętności danego zdającego. Dobrą praktyką jest tu wręcz bycie egzaminowanym przez kogoś, z kim na co dzień adept nie ma do czynienia. Jest to ścieżka zorientowana na cel.
W systemie Krav Maga Global jest to szczególnie istotne, bowiem na co dzień treningi prowadzone są w sposób, który ma ograniczać złożone kontuzje i urazy (siniaki i lekkie obicie nie jest zaliczane do rodziny złożonych urazów). Co do zasady sporty i sztuki walki mają w sobie element ekskluzywności. Tzn. w sporcie akceptowalne są urazy, nawet te powodujące trwały uszczerbek na zdrowiu, ponieważ na koniec liczy się wyłonienie czempiona. Najczęściej reszta uczestników nie do końca jest istotna. System Krav Maga Global ma na celu docieranie do jak najszerszej ilości osób, aby sprawić, by ich życie miało wyższą jakość.
Poczucie bezpieczeństwa jest najwyższą, pierwotną potrzebą ludzką. Pierwszą sformalizowaną organizacją w każdym społeczeństwie było wojsko, ponieważ ono było odpowiedzialne za bezpieczeństwo przed wrogiem zewnętrznym. Zatem celem jest przeszkolenie osób o zróżnicowanym rozmiarze, potencjale, płci, stopniu sprawności w sposób, który pozwoli im być ekspertami od swojego bezpieczeństwa osobistego. Znacząco wpływa to na poprawę poczucia własnej wartości oraz poczucia sprawczości. Mamy tu zatem do czynienia z inkluzywnością, ponieważ instruktorzy dostosowują materiał do grupy, z którą pracuje.
I tutaj pointa całego wywodu: dzień egzaminu to dzień sprawdzenia swoich możliwości. Zmierzenia się ze swoimi słabościami i zmęczeniem. Dzień, w którym egzaminatorzy odrobinę mniej dbają o hermetyczność ćwiczeń w zakresie bezpieczeństwa. Dzień, który jest podsumowaniem wielu miesięcy ciężkiej pracy na „drodze wojownika”. W końcu dzień, w którym trening nie jest uzupełnieniem dnia, ale jego punktem kulminacyjnym. Dyplom i naszywka są głównie symbolem, samą nagrodę stanowi świadomość przebrnięcia przez wiele godzin trudnych wyzwań w sposób technicznie poprawny, ale przede wszystkim efektywny.
Egzamin to punkt odniesienia na „drodze wojownika”. Eyal Yanilov, nasz nauczyciel, zwykł mawiać: „stopień, który zdobywasz jest wprost proporcjonalny do poziomu kompetencji osoby, od której ten stopień otrzymujesz”. Stąd w strukturach polskiego oddziału organizacji Krav Maga Global powstała idea wyselekcjonowanej grupy ekspertów, National Instructors Team, którzy mają wspierać szkoły i trenujących w nich adeptów na „drodze wojownika” w roli niezależnych i bezstronnych obserwatorów. Są to instruktorzy, którzy spędzili wiele lat na matach w Polsce i w różnych częściach Świata, aby w tym szczególnym dniu udzielić trenującym konstruktywnego feedbacku.
Dzień egzaminu to rodzaj święta w świecie Krav Maga. Poprawnie zorganizowany powinien na wiele lat pozostać w pamięci i świadomości zarówno zdających jak i ich instruktorów prowadzących na co dzień. Jest to punkt odniesienia oraz motywacja do kontynuacji swojej przygody z Krav Maga.
Osobiście mam cichą nadzieję, że „na starość” będzie to jedno z tych wspomnień, które będzie powodowało szczery uśmiech na twarzy każdego wojownika, który przeszedł drogę przygotowań i podjął wyzwanie egzaminu.